A więc może od początku.
Nasz urlop trwał 7 dni.Przyznam,że taki odpoczynek był nam potrzebny,naładowaliśmy akumulatory pozytywną energią i można było wracać.
Miasto było nawet spore,było gdzie łazić i co robić.
Niestety na wprost wynajmowanego pokoju trafiło nam się wesołe miasteczko,które codziennie dawało w kość do 23 ... Ale cóż,są plusy i minusy :)
Do plaży mieliśmy ok 700 metrów,nie tak źle.Dookoła pełno sklepów,rozrywek,namiotów typu "wszystko po 1 zł ", z resztą wiecie jak jest nad polskim morzem,wszystkiego pełno.
Co kawałek budki z lodami i goframi które kusiły niesamowicie!
Mnóstwo smażalni ryb,skusiłam się zjeść rybę dwa razy i raz żałowałam tej decyzji,ponieważ później było mi ciężko strasznie na żołądku ... A była to rybka maślana.
Bardzo posmakowało nam jedzenie z chińskiej budki,tzw. Chińska Patelnia,polecam wam gorąco,pychota!!
Oto właśnie pudełko z chińską zawartością :D
Gofry o których wspominałam,same kalorie :D
Lampion szczęścia,który udało nam się puścić,niektórym latały po piachu na plaży :D
O dziwo to nie było takie proste :P
Piękny widok na drogę prowadzącą do Helu i zatoka
Widok z domu rybaka
Kamienie,kamienie uwielbiane chyba przez wszystkich,mogłabym siedzieć tam wieki :)
Polowanie na zachód słońca
Plaża idealna <3
Plażing wieczorną porą ;)
Tęsknię cholernie za tymi wakacjami,było fajnie :) Mimo że nie był to wypad egzotyczny,czy do ciepłych krajów,to mimo to wcale mi to nie przeszkadza! :)
Powiem wam,że przez ten tydzień,kiedy wróciliśmy pozmieniało się trochę w naszym życiu,ale o tym opowiem,jak coś będzie pewne :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz